Leżałam sobie i skubałam
trawę, gdy nagle poczułam skurcz.
- Błysk!!! Błysk!!! – zawołałam.
- Już lecę!!! –
odpowiedział.
- Chyba już! –
stwierdziłam.
- Miętus, Bajeczny!!! –
zawołał medyków.
Ból był straszny, lecz
czułam, że Błysk i Melodia są obok. Bliskość partnera i opiekunki dawała mi
ulgę.
- Dasz radę! – szepną mi
Błysk.
Zaparłam się mocno i
nagle poczułam ulgę i lekkość.
- To chłopiec! –
powiedziała Melodia.
Gdy miałam dość siły,
spojrzałam na źrebaka. Miał piękną jasno bułaną maść. Zdziwiło mnie jaki był duży. Zanim się
spostrzegłam wstał.
- Silny! Szybko wstał. –
stwierdziła.
- Mój mały maluszek. –
powiedziałam i zaczęłam wylizywać małego.
- Jak go nazwiemy? –
Błysk spojrzał mi w oczy.
Wtedy zaczął wiać wiatr. Był
przyjemny i przypominał mi o wolności.
- Nazwijmy go Holy Wind. –
powiedziałam.
- Dobrze. – odpowiedział Błysk.
I tak urodził się mały
Holi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz